26.03.2015

SLEEK VS MAKEUP REVOLUTION - PORÓWNANIE

Tak jest, dzisiaj będzie bitwa między paletkami:
Sleek Ultra Mattes V2 Darks i Makeup Revolution Flawless Matte
czyli dwoma matowymi paletkami w średnim przedziale cenowym.

Maty nigdy nie wychodzą z mody, zawsze znajdzie się okazja by użyć matowych odcieni na powiekach. Dzisiaj przedstawię Wam dwie paletki, które cieszą się sporym zainteresowaniem wśród blogerek i wizażystek. Porównam te dwa komplety cieni i zobaczymy, który z nich okaże się fajniejszy!





Sleek Ultra Mattes V2 Darks Palette - paleta 12 cieni matowych w różnych odcieniach. Znajduje się tutaj cień brązowy, szary, ciemno grafitowy, granatowy, ciemno zielony, kanarkowy, ceglasty, fioletowy i biały. Za pomocą tej paletki można stworzyć lekki makijaż dzienny, jak i również wieczorowy i artystyczny. Różnobarwność cieni w tej palecie jest sporą zaletą. Nigdy nie miałam styczności z innymi paletkami Sleeka, ale wiele o nich słyszałam. Szczerze mówiąc, spodziewałam się czegoś lepszego... Cienie nie wyróżniają się niczym, są średnio mocno napigmentowane, mają lekko aksamitną konsystencję. Nałożone na bazę potrafią wytrzymać długo na powiece. Jasne cienie mają zdecydowanie mniej pigmentu, niż te ciemne. Trudniej się je blenduje, w porównaniu do MUR. Ogólnie warto ją kupić. Z tym, że nie wiem czy taka przeciętna dziewczyna, która maluje tylko siebie wykorzysta wszystkie odcienie tej paletki, które są takie "nie na co dzień". Opakowanie w formie matowej kasetki z lusterkiem. Te cienie są stosunkowo droższe, niż te z MUR. Cena: ok 40 zł za 12 cieni.


Makeup Revolution Ultra Pofessional Eyeshadow Flawless Matte - paleta 32 matowych cieni w barwach nude, szarościach i brązach. Cienie są aksamitne, miękkie wręcz; bardzo fajnie się rozcierają. Utrzymują się długo na powiekach. Z tej paletki każdy znajdzie coś dla siebie, bo są tu zarówno chłodne odcienie, jak i ciepłe. Można za jej pomocą stworzyć makijaż na każdą okazję, jeśli nie lubimy szaleć w barwach ;-) Pigmentacja jest okej. Opakowanie jest w formie lakierowanej kasetki z dużym lusterkiem. Cenowo wypada lepiej niż Sleek, ponieważ za 32 cienie płacimy 40 zł.













Zrobiłam porównanie na słoczach w zbliżonych odcieniach. Jak widać, Sleek ma bardziej napigmentowany odcień czerni, z kolei w paletce MUR znajdziemy mocniejsze barwy jasne i brązowe. 




Ogólnie, to wybieram MUR z tego względu, że jest więcej bardzo wydajnych, napigmetowanych i trwałych cieni w jednej paletce niż w paletce Sleek'a. Cienie MUR są bardziej miekkie, przez co łatwiej się je nakłada, lepiej się scalają z powieką i świetnie się rozcierają. Obie paletki używam i będę używać dalej. Niemniej, ten pojedynek wygrywa Makeup Revolution.

Już niedługo makijaż wykonany zwycięska paletką. ;-)

Pozdrawiam,
Sara

5 komentarzy:

  1. Mam jedną paletkę z sleeka i bardzo ją lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne są, ale nie są niezastąpione ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybacz ale ja nigdy nie zdradze cieni z Inglota!
    P.s. Podobaja mi sie zdjecia na bialym tle ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę je obczaić właśnie, ale nigdy nie jest mi po drodze do Inglota...
      A dziękuję :*

      Usuń
  4. Świetny post:) wlasnie zastanawiam sie nad MUR lub sleek i chyba wybiorę MUR :)

    By-Aleksandraa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń