7.10.2015

RECENZJA - #TARGI URODA 2015

Cześć!
Byłam, zwiedziłam, kupiłam - czyli czas na recenzję, a w zasadzie na moje refleksje na temat Targów Kosmetycznych i Fryzjerskich Uroda 2015. Wybrałam się na nie, bo potrzebowałam kilka pędzli, a wiedziałam, że to czego szukam tak dostanę. Poza tym, wykupiłam sobie kurs makijażu ślubnego, który odbył się właśnie podczas tych targów. Nigdy nie byłam na takim wydarzeniu, dlatego z wielką ciekawością i ekscytacją pojechałam rano do Gdańska, by zobaczyć te wszystkie cuda, ludzi, którzy mają podobne zainteresowania do moich. No i podpatrzeć innych wizażystów ;>
Wpis taki niecodzienny, bo bardzo luźny ;-)

Zacznę od początku...


Wyjechałam z Kartuz o 8:22 TĄ SŁYNNĄ, NOWĄ, PACHNĄCĄ, SZYBKĄ, PŁYNNĄ PKMką! Muszę przyznać, że komfort jazdy jest super, także polecam, zwłaszcza, że widoki są naprawdę imponujące.




 Jechałam całą drogę bez makijażu, bo moja twarz musiała być nomakeup; przygotowana na kurs makijażu ślubnego. Na nim bowiem malowałam siebie. Nie chciałam zabierać ze sobą przyrządów do demakijażu, ponieważ musiałam ograniczyć do minimum ciężar, jaki nosiłam w torebce (dyskopatia i te sprawy).






Pomorska Kolej Metropolitalna faktycznie jest nowoczesna. Na przystankach jest nawet WiFi!




Dojeżdżam do Gda. 





Najpierw spieszyłam się na wcześniej wspomniany kurs makijażu ślubnego, który trwał od 10:30 do 13:30. Poprowadzony został przez Irinę Brailian – Kovalchuk oraz Jolantę Wagner, czyli wizażystkę i założycielkę marki Jolanta Wagner Professional Make-up Cosmetic. Więcej o niej można poczytać TU 
.




Najpierw odbył się krótki wykład Iriny, potem pokazała na modelce makijaż. Niestety podczas wykonywania makijażu przez tą wykładowczynię nie dowiedziałam się niczego nowego. Makijaż tradycyjny z lekkim podkreśleniem oka. W dodatku światło nie oddawało barw cieni oraz karnacji modelki...





W drugiej części swój wywód rozpoczęła Jolanta Wagner. Od początku widać było, że zna się na rzeczy bo od razu zauważyła, że światła są w fatalnej lokalizacji :) Światło w tworzeniu makijażu jest bardzo ważne. Pani Wagner chciała nam przekazać jak najwięcej wskazówek i ciekawostek dotyczących makijażu, ale umówmy się, ile można zrobić w godzinę.. Nie za dużo. Tak, czy inaczej, Pani Jolanta się starała. Pokazała nam na modelce typ makijażu "banan", czyli podkleślenie załamania oka i zarysowanie linii rzęs. :P Następnie każda z uczestniczek kursu musiała wykonać ten tym makijażu lub drugi, na literę "V". 
Nie była to dla mnie żadna nowość, w sumie niewiele rzeczy się dowiedziałam na tym kursie, a szkoda. Widać, że Jolanta Wagner ma sporą wiedzę, ale niestety w swoich posunięciach kieruje się raczej konserwatyzmem, tam samo jak jej poprzedniczka.
No cóż, ale papier mam. :P





 Targi wyglądały z  góry bardzo imponująco. Tak też faktycznie było, bo stosik z wystawcami było multum. Cały spis dostępny TU.




Na zdjęciu box Maestro. Mnie najbardziej interesowały stoiska z pędzlami. Zwiedziłam siedziby Maestro, Nanshy i Glam Brush. Ostatnio jest szał na pędzle Nanshy, ale powiem szczerze, wyroby tej marki nie wyróżniają się jakoś specjalnie jakością. "Macałam" je, włosie bardzo miękkie, ale rzadko zbite. Nie kusiło mnie ani trochę by zakupić choć jeden egzemplarz. Największe wrażenie zrobiły na mnie pędzle z Glam Brush. Solidnie, pięknie i użytecznie wykonane pędzle od Hani Knopińskiej naprawdę robiły wrażenie. Widać, że włosie jest wysokiej jakości, a same projekty pędzli nietuzinkowe i bardzo trafnie obmyślane. :)





Bardzo fajne stoisko Kosmetykomanii, na którym można było kupić produkty Makeup Revolution oraz Freedom Makeup.

A co sobie kupiłam?! :D
Nie dużo, ale w sam raz.




1. Pilniczek biały
2. Cążki do skórek
3. Gąbka do nakładania podkładu z Glam Shop 
 4. Glam Brush T13
5. Glam Brush SS9
6. Maestro 660
7. Maestro 360












T13 wzięłam do bardziej precyzyjnego nakładania płynnych podkładów. Bardzo ciekawy kształt, syntetyczne włosie i solidne wykonanie. Jeszcze nie próbowałam, ale dam znać ;-)




Maestro 660 do rysowania bardzo precyzyjnych kresek. Włosie syntetyczne.




 Glam Brush SS9 również do kresek, ale ten do podkreślania brwi. Jest dwa razy większy od tego z Maestro. Włosie syntetyczne.





Ten egzemplarz Maestro 360 wzięłam do rozcierania i nakładania cienia na dolnej powiece.  Włosie naturalne kucyk.




Gąbeczka do nakładania podkładu z tworzywa hydrofilowego, syntetycznego, bez lateksu. Fajna wyprofilowana ;-)


That's it!'
Któraś z Was była na tych targach? ;-) Jak wrażenia i zakupy? ;-)

Pozdrawiam,
Sara 

2 komentarze:

  1. Czesc:) jak sprawuja sie pedzle glambrush? Zaluje,ze na Twoj Instagram trafilam tak pozno. Niedawno bylam w Kartuzach I chetnie umowilabym sie na lekcje makijazu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glambrush'e są super! Naprawdę świetna jakość pędzli :) Jeśli chodzi o makijaż, to zapraszam :)

      Usuń